Kara za jazdę bez biletu – płacić czy nie płacić?

Komunikacja miejska to jeden z najpopularniejszych sposobów przemieszczania się w każdym większym mieście. Z badań przeprowadzonych przez KRD wynika, że korzysta z niej aż 90% Polaków, przy czym co szósta osoba nie kupuje biletu. Dług gapowiczów w 2017 roku wynosił 340 mln złotych. Bez ważnego biletu najczęściej jeżdżą mężczyźni między 25 a 34 rokiem życia, stanowią oni około 69% dłużników, jakich odnotowano w rejestrze KRD.

Dlaczego jeździmy na gapę?

Chociaż odpowiedź wydaje się oczywista, okazuje się, że większość gapowiczów jeździ bez ważnego biletu, ponieważ szkoda im wydawać pieniędzy, mimo, że 50% z nich ma stały dochód. Tylko 25% osób naprawdę nie stać na taki wydatek. Jedni uważają gapowiczów za ryzykantów, inni twierdzą, że są to osoby nieodpowiedzialne i nie powinni się tak zachowywać. Kontrole biletów nie są skuteczne, aż 43% gapowiczów przyznało że nigdy nie ponieśli kary za jazdę bez biletu, 71% złapanych płaci nałożone kary, 17% twierdzi, że uregulowało część zobowiązań, a 15% ukaranych osób nadal jeździ bez ważnego biletu. Średni dług z tytułu jazdy bez ważnego biletu kształtuje się na poziomie 972 zł, rekordzista jest zadłużony na 80 tys. zł.

Sposobów uniknięcia płacenia kary jest wiele. Na portalu społecznościowym Facebook powstały nawet specjalne giełdy, na których można odkupić ważny bilet i unieważnić swój mandat. Ludzie są pomysłowi, chociaż nie we wszystkich miastach można wymigać się od płacenia mandatu np. w Warszawie, gdzie obowiązują imienne karty miejskie. Każde przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej ma prawo domagać się swoich należności i to różnymi możliwymi sposobami, które zostały przewidziane przez przepisy. Nie mniej jednak, roszczenie z tytułu niezapłaconego mandatu za jazdę bez biletu ulega przedawnieniu po roku. Taki termin należy liczyć od daty, kiedy ten mandat powinien zostać zapłacony. Jazda na gapę to zwykłe oszustwo, naszym obowiązkiem jest zapłata za przejazd, pamiętajmy o tym.

Zostaw komentarz